24.6.14

Feel the love generation!!!

Share that love,
Share that love,
Share that hope,
Share that dreams


There are so many ways that you can help people and animals all over the world (even without spending money).
Jest wiele sposobów na to, by pomagać ludziom i zwierzętom na całym świecie. Niekoniecznie trzeba wysyłać im pieniądze. Cóż, ja sama nie wysłałabym nic na jakieś "podejrzane" zbiórki - wybrałabym coś pewnego, np. zbiórki na siepomaga.pl
Ogólnie temat szeroko rozumianego "pomagania" jest dosyć trudny... Z jednej strony jest takie super-uczucie, że zrobiło się coś dobrego - czy to podpisanie petycji, kliknięcie w pajacyka, wysłanie smsa, ale z drugiej strony dowiadujemy się o, wręcz ogromnej, ilości tragedii ludzkich, przypadków znęcania się nad zwierzętami... Nie wyobrażam sobie, co czują rodzice śmiertelnie chorego niemowlaka albo jak obrzydliwą kreaturą trzeba być, żeby znęcać się nad kimkolwiek lub czymkolwiek NIEWINNYM.
Wchodząc na różne "pomagające strony" widuję drastyczne zdjęcia zwierząt i zostają one w mojej pamięci. Jestem bardzo, można to nazwać, wyczulona na punkcie cierpiących zwierząt - szczególnie psów. Sama mam dwie urocze suki:) Teoretycznie mogłabym zaczepić się w jakimś schronisku jako wolontariusz, ale w praktyce - zapewne po pierwszym dniu wróciłabym zapłakana, chciałbym zaadoptować wszystkie zwierzęta i planowałabym w myślach tortury na ich byłych właścicielach... Ogólnie rzecz biorąc, moja działalność na care2 polega na udzielaniu się w typowo zwierzęcych, psich sprawach - podpisuję takie petycje, a za motylki "kupuję" przekąski dla szczeniaków;) (Generalnie ta strona jest wg mnie zbyt lewacka, że tak to ujmę:) Walka o prawa LGBT, prawa kobiet (czyli m.in. promowanie aborcji) - moje poglądy na te sprawy są raczej konserwatywne. ) W każdym razie, chcę pokazać jak wiele możemy zrobić, właściwie nie robiąc nic;) Warto pamiętać, że temu niby zwykłemu klikaniu towarzyszy także uświadamianie sobie pewnych spraw, dostrzeganie ogromnej niesprawiedliwości, okrucieństwa i głupoty na świecie.

No comments: